2016/10/28

Co ta jesień!



Słucham Etty James, czytam jakieś mniej poważne artykuły, w dużo za-dużym swetrze pamiętającym niejeden paskudny, jesienny wieczór i z potrzeby ulepienia kilku zdań weszłam tutaj.

A będę pisać o jesieni. O tej porze roku, kiedy wszyscy coraz częściej czujemy się jak pokrzywdzony przez los Werter i sięgamy na półce po bardziej wysublimowane smaki herbat. Malinowa nie pomaga już na pewnego rodzaju smutki, a najlepiej byłoby pomylić sok malinowy z wiśniówką domowej roboty. Bridget Jones koniecznie przy dobrym trunku, lub rzewna komedia, po której wcale nie odnajdujemy złotego środka na poradzenie sobie z własnymi problemami.

Jesienią wieczory robią się niewyobrażalnie długie, a nasz smutek i tęsknota zdaje się nie mieć końca.
Bez wyraźnej przyczyny przestajemy się uśmiechać, lub zapominamy, że nie jesteśmy zwolnieni z wpajanych nam od lat zasad życzliwości i empatii. Jesienią tak już jest, ze mamy prawo być smutni, nieszczęśliwi, markotni, ospali z ogromną potrzebą przebicia się przez zakorkowane miasto w błyskawicznym tempie, by wczołgać się pod koc i przed krótką drzemką wysapać: ‘’nie umiem w życie’’. Ani w przeziębienie, katar trwający tygodnie, kałuże po kostki, rytualne poranki, gdy deszcz dobija się przez szczelnie zamknięte okno.

Ale jesień to też (a przede wszystkim) ogromna potrzeba bliskości. Krótki błysk, by uspokoić szaleńczy oddech, cisza i nieme słowa. Czasami one potrafią wystarczyć. Czasami to zupełnie niewymuszony uśmiech do osoby na drugim końcu tramwaju i skradziony pocałunek na peronie, gdy wydaje nam się, że jeszcze chwila i do cholery, zamarzniemy. Nie musi być melancholią trwającą do widoku pierwszych przebiśniegów, może być czasem całkiem dobrych zmian.

2016/09/18

Lato 2016

Lubię lato za spokój. Wstawanie o świcie, gdy pierwsze, nieśmiałe promienie wpadają do pokoju przez uchylone okno. Za spacery wąską, polną ścieżką i za owoce  jedzone prosto z krzaczka. Za babciny placek ze śliwkami i gołe ramiona otulone jedynie swetrem w chłodne już wieczory. To czas na niedorosłe decyzje i niepoważne rozmowy. Wszystko na niby. 
Ostatnia letnia pełnia. Przede mną dobry czas. 


Tęsknię za pisaniem do tego stopnia, że zanurzona w notatkach, gdzieś pomiędzy stronicami biografii Osieckiej weszłam tutaj z potrzeby wysłania w wirtualny świat kilku zdań. Mam nadzieję, że wygląd bloga będzie powoli zmierzał w kierunku estetycznym, by wszystko grało i ładnie wyglądało. Postaram się coś z tym zrobić i przepraszam, jeśli będą tu jakieś większe, lub mniejsze zmiany. 

2016/08/08

Górskie opowieści

Tatry. By odnaleźć równowagę i spokój. Zachwycić się pięknem, zdefiniować pokorę i przez chwilę stać się kimś silniejszym. Być lepszą wersją samego siebie. Tego i ja wam życzę. 










2016/03/12

Powroty

Zima to czas ciepłych swetrów, kawy w dużych kubkach, ciasteczek na małych talerzykach i tęsknoty za długimi wieczorami pełnymi słońca. Zima to miłość przed duże M, jak opiekuńczy całus w czoło - w sam środek serca. Herbata się kończy, kawa już nie smakuje tak samo, a swetry powoli wędrują w głąb szafy (by nie kusiły za bardzo). Czcionka w książkach męczy oczy, lepiej założyć wygodne buty i ciepły szal. Wyjść i wrócić za kilka chwil. Oczyścić myśli, pooddychać lasem i uspokoić szaleńczy oddech. 


Wiosna wróci, zawsze wraca.... Jak wszystko. 

Zimowa wyprawa w Tatry
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka