Jesteście prawdziwymi wojowniczkami, czarodziejkami, najlepszymi przyjaciółkami na świecie i matkami, które przez ściśnięte ze wzruszenia gardło śpiewają najpiękniejsze kołysanki do snu. Od świtu do zmierzchu, na pełen etat.
Pełne wdzięku, nawet z drobnymi zmarszczkami wokół oczu. Z delikatnym uśmiechem, rumieńcami na policzkach, siatami pełnymi zakupów w rękach i z małym brzdącem na ramieniu, czy w klasycznej małej czarnej z burgundową szminką na ustach.
W kurtce, która pamiętała niejedną zimę i w potarganych przez wiatr włosach. Ze łzami bezsilności ocieranymi za szybko i w ciszy. Z tysiącami przekleństw pod nosem.
Będąc małą dziewczynką wolałam biegać w lekko przybrudzonych spodniach, znoszonych tenisówkach, kumplować się z chłopakami i każdego dnia udowadniać im, że jestem kobietą Batmanem, bo potrafię przejść przez największy płot w okolicy. Dziś, kiedy jestem niewiele starsza wskakuję w kieckę z dumą, a w kieszeni noszę czerwoną szminkę.
Bądźmy silne. Bądźmy odważne i nie bójmy się krzyczeć głośno o tym, co nas boli, wkurza i doprowadza do szaleństwa.
Jestem kobietą i mam swoje prawa. Jestem kobietą i chcę decydować o sobie. Jestem kobietą i chcę solidaryzować się z innymi w walce o własne dobro. By nikt nie mógł decydować za mnie.
Odwagi mądre kobietki!