2015/12/02

Dzienność.


Odpalam laptopa, włączam płytę Mikromusic, stawiam przed sobą kubek z gorącą (dla odmiany) herbatą mango&truskawka (mój ulubiony smak na równi z pigwą) i z wahaniem zaglądam na tę maleńką przestrzeń. Nie będę się usprawiedliwiać, lubię tu wracać właśnie w takich momentach. Gdy rzeczywistość staje się odległym marazmem i na drobną chwilę o niej zapominam. Dużo ostatnio myślałam o tym, czy chcę dzielić się tu absolutnie wszystkim, kreślić trafne, lub mniej trafne wnioski, wrzucać zdjęcia, które w pewien sposób utożsamiają się z tym, co czuję trzymając w dłoniach aparat. Nadal nie uzyskałam odpowiedzi, ale wiem, że gdzieś wewnętrznie potrzebuję miejsca, gdzie tkwiłoby te kilka słów i migawek ode mnie dla was. Idąc za zasadą - niech się dzieje co chce, wracam do pisania swoich bzdurek i dalej będę narzekać, że powinnam wreszcie zainwestować w zgrabnego polaroida. Zbliżają się święta, czas prezentów, wcale bym się nie obraziła :) 

Grudzień. Ukradkiem zerkam na swój kalendarz i jedyne, na co mam ochotę, to zaszyć się gdzieś na małej przestrzeni swojego łóżka. Nawet mój kot patrzy na mnie tak, jakby za chwilę miał nastąpić koniec mojej egzystencji. Jeśli to nastąpi, przynajmniej umrę przyzwoicie w swoim ulubionym swetrze, ciepłych skarpetach i przy dźwiękach Milesa Davisa. Listopad był czasem inspiracji, poszukiwań, myśli spisywanych zawsze na brudno i stale za późno. Rozczarowań, ale też pięknych myśli i planów, które powoli kreują niedaleką przyszłość. Już wiem, że będzie to dobry czas!


Skończyła się herbata. Dobranoc, trzymajcie się ciepło! Nie zapominajcie zakładać przed wyjściem czapki, szalika i korzystać z dobrodziejstw XXI wieku. Ja już zaopatrzyłam się w ciepłe buty, termofor, kubek termiczny i mega przytulaśne sweterki. Nie wiem, jak przetrwałabym okres jesienno-zimowy bez tych cudownych wynalazków.







2015/10/25

Na chwilę wyszło słońce.

Lubię jesień. Jej fakturę, kolor, zapach, smak. Kawę pitą kilka razy dziennie, rano gorącą, która parzy w język, wieczorem chłodną, niemal zimną z podwójną porcją mleka, słodzoną dwa razy. Orzechy, których nigdy nikomu nie chce się rozłupywać i stos książek do przeczytania. Ciepłe skarpety, jazz w głośnikach, za duży sweter, koc - absolutny must have. 


Ostatnio mam znacznie mniej do czynienia z moim aparatem. Ale tęsknię, okrutnie tęsknię! Dlatego nadrabiam, pstrykam, zamykam tych kilka wieczorów w migawkach i cudownie jest przypomnieć sobie, jak bardzo mi tego brakowało. Chociaż tak cichutko, bardzo cichutko marzę o fotografii analogowej, własnej ciemni, magii polaroidów. Tymczasem zostawiam was z sobotnimi kadrami. 

















2015/10/17

Początki.


Potrzebowałam czasu, oddechu, magii i snów, by wykreować nową rzeczywistość. Nie chcę tworzyć czegoś, co nie będzie zgodne w pełni z moimi przekonaniami. Nie chcę tracić swej intymności, nie chcę przenikać do spraw codziennych, momentów, które miały swoje miejsce w czasie z dala od wirtualnej przestrzeni. Poszukuję równowagi, stabilności. Zerkam przez wizjer, dotykam uczuć, stąpam po cienkiej granicy, rozpraszam światło. Mam potrzebę podzielenia się ze światem swoimi emocjami, zabrania was do moich najbardziej irracjonalnych snów.

Przepraszam, obiecuję, że będę zaglądać tu częściej. Słowem, obrazem, dźwiękiem. 


Mam dla was kilka inspirujących fotografii. Kiedy na nie zerkam, wiem, że jestem we właściwym miejscu i we właściwym czasie. Żałuję jedynie, że nie jestem ani ich współautorką, ani to nie mnie sfotografowano (ubolewam nad tym, że w dalszym ciągu nie mam zdjęcia ze skrzypcami, które byłoby w podobnym klimacie).


Mam też cichą nadzieję, że uda mi się stworzyć tu przytulny kącik, by wszystko było przejrzyste i czytelne. Obiecuję, że zrobię wszystko co w mojej mocy :)  


Żródło: Pinterest




   
















Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka